^Powrót na górę

1,5% dla Stowarzyszenia

Nasze Stowarzyszenie ma status
Organizacji Pożytku Publicznego (OPP)
,

dlatego 1,5% podatku za 2023 rok możecie Państwo przekazać na rzecz naszego stowarzyszenia wpisując w formularzu PIT nasz
nr KRS: 0000365581
i w polu Cel szczegółowy 1,5%
nazwę Stowarzyszenia.

 

 

W imieniu naszych podopiecznych dziękujemy za Wasze wsparcie.

   W pewnym mieście żył młody ogrodnik, którego największym pragnieniem było hodować róże. Zawsze tego pragnął, a że pochodził z rodziny, w której uwielbiano róże i hodowano je od pokoleń, naturalne wydawało mu się, że on będzie robił samo. Róże w jego rodzinie zawsze się udawały i wszyscy byli z nich dumni, gdyż były bardzo okazałe. Kiedy młody ogrodnik uznał, że już jest właściwy czas, przygotował wszystko co było potrzebne i posiał różane nasionka. Potem pielęgnował je i doglądał, gdy wschodziły, czekał cierpliwie aż zakwitną i będzie mógł zobaczyć efekt swojej pracy. Róże były piękne i dorodne, co tak bardzo go zachęciło, że zapragnął mieć następne różyczki. Szybko posiał więc następne nasionka i wszystko powtórzyło się od nowa: doglądanie, pielęgnowanie, długie tygodnie oczekiwania. Liczył, że tym razem także wszystko świetnie się uda, więc nieśmiałość i niepewność pierwszego oczekiwania na róże ustąpiła miejsca pewności i ufności.

Róże zakwitły i wyglądało na to, że są jeszcze piękniejsze od poprzednich. Kiedy patrzył na nie przepełniała go duma i miłość: były dokładnie takie, jak sobie wymarzył, powiedział wtedy do siebie: teraz naprawdę mogę nazwać siebie hodowcą róż, bo znam się na tym, robię to dobrze, mam z tego satysfakcję, a moje róże są doskonałe!

 

   Jednak pewnego dnia, gdy jak co rano pielęgnował swoje róże, sprawdzając czy mają wszystko co potrzeba, aby pięknie się rozwijać, zauważył, że jedna z nich jest nieco niższa, ma trochę krzywą łodyżkę i mniej płatków i mimo że sama w sobie jest urocza, w porównaniu z innymi jest niepozorna i jakby nieudana. Widząc to, najpierw zdziwił się a potem zaniepokoił: nie wiedział dlaczego była taka i zmartwił się, bo nie wiedział, jak z nią postępować, aby wypiękniała i wyglądała jak inne róże. Pytał swojego ojca, który od lat hodował róże i wszystko o nich wiedział, pytał sąsiadów, którzy mieli różne odmiany róż, zaglądał do poradników dla hodowców, ale nigdzie nie znajdował pomocy, bo wszędzie mówiono i pisano o zwyczajnych różach, a jego róża była nietypowa, inna niż wszystkie, po prostu jedyna w swoim rodzaju! Martwił się, że nie wie, jak dobrze się nią zaopiekować i co zrobić, aby pomóc jej wypięknieć i to powodowało, że chodził smutny i strapiony i ciągle o tym rozmyślał. Zaniedbał nawet trochę swoje dorodne róże, bo tak bardzo czuł się bezradny wobec róży innej niż wszystkie, że nie mógł zająć się niczym innym i nic go nie cieszyło. Najbardziej gnębiło go to, że mimo ogromnej miłości, jaką miał dla róży jedynej w swoim rodzaju, niewiele o niej wiedział, właściwie tylko tyle, że jest delikatna i bardzo go potrzebuje. Chwilami tak bardzo nie przypominała innych róż, że zaczął się zastanawiać czy w ogóle jest różą. Przejrzał atlas botaniczny, ale tam też nie odnalazł odpowiedzi. Jego serce było bardzo niespokojne, a miłość do niej kazała zrobić wszystko co możliwe, aby jej pomóc. Próbował wszystkiego, co przyszło mu do głowy: nowinek hodowlanych, dopiero co odkrytych środków do uprawy. Kiedy wzbierały w nim wątpliwości czy jego róża, inna niż wszystkie, na pewno jest różą, próbował tego co najlepsze dla  innych kwiatów: pelargonii, tulipanów czy delikatnych fiołków, wszystko w nadziei, że wreszcie znajdzie się coś, co poskutkuje. Czasem zajmował się nią zbyt gorliwie, rozpieszczając i dogadzając, jak tylko mógł i wtedy na chwilę piękniała, ale tylko po to, aby potem jeszcze bardziej wymknąć mu się z rąk – stawała się wtedy kapryśna i jeszcze trudniej było jej dogodzić. Próbował wynagrodzić jej, że jest inna niż wszystkie i niczego od niej nie wymagał, chciał tylko, żeby jej było dobrze. Zauważył jednak, że jeśli tylko zostawi ją na chwilę bez swojej opieki marniała i dziczała. Tak czy inaczej, nadal nie przypominała innych róż. Po tych wszystkich przejściach z różą inną niż wszystkie miał nadwerężone nerwy i myślał o sobie, że jest nieudanym hodowcą od nieudanej róży.

   Aż pewnego dnia w jego mieście pojawił się mędrzec, który słynął w świecie z tego, że nie zostawiał bez opieki tych, którzy zwrócili się do niego o pomoc. Zaprosił go do siebie strapiony w nadziei, że usłyszy wielką mądrość, która pomoże mu solidnie zaopiekować się różą jedyną w swoim rodzaju. Mędrzec wszedł, popatrzył na typowe róże i tę jedyną w swoim rodzaju, wysłuchał tego, co hodowca opowiedział mu o swoich staraniach, zamyślił się i zamiast mądrego kazania powiedział:

- Cóż, to z całą pewnością jest róża. To fakt, że jest inna – bardziej delikatna i wymagająca twojej uwagi, ale nie ma wątpliwości, że skoro wyrosła z różanego nasionka, które ty sam posiałeś we własnej donicy, jest różą i należy do ciebie. Traktuj ją więc jak różę! Nie trać czasu, nie traktuj jej jak pelargonię, fiołka czy tulipana - traktuj ją jak różę! Nie oczekuj, że przemieni się jak zaczarowana, tylko traktuj ją jak wszystkie swoje róże. Z należną dla niej delikatnością i uwagą, ale tak samo jak inne róże.

A odchodząc westchnął: cóż róża, jak róża, a z kieszeni jego surduta wypadła, z pewnością niechcący, wizytówka „CZŁONEK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ RÓŻ JEDYNYCH W SWOIM RODZAJU”. Ogrodnik, który początkowo był trochę rozczarowany radą mędrca, teraz kiedy podniósł wizytówkę doznał olśnienia: istnieją, tacy sami jak ja, hodowcy róż, którym przytrafiła się róża jedyna w swoim rodzaju!!! Zabrał tam co prędzej swoją różę inną niż wszystkie, a kiedy dotarli na miejsce zobaczył inne nietypowe róże i ich hodowców i poczuł się tak, jakby wielki kamień spadł mu z serca i odnalazł spokój, który zgubił tego dnia, gdy okazało się, że jego róża jest inna niż wszystkie, po prostu jedyna w swoim rodzaju.

 

autor Agnieszka Dziełakowska

Copyright © 2013. SMW  Rights Reserved.